Wróciły UBeckie wzorce?

Czyżby wróciły UBeckie wzorce? Pojawiły się kolejne informacje nt. tortur stosowanych wobec aresztowanych w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Kobieta opisuje, jak doszło jej zatrzymania - na oczach dziecka. Poniżej fragmenty relacji urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości pani Urszuli D.

 „Zostałam zatrzymana przez ABW w liczbie kilkunastu funkcjonariuszy, którzy 26 marca 2024 roku wkroczyli do mojego domu i na oczach obudzonego dziecka, w atmosferze krzyku i agresji, skuli mnie kajdankami. Chwilę wcześniej - robiąc hałas na całą ulicę - ABW próbowało wyważyć drzwi, mimo iż krzyczałam, aby tego nie robić, bo już schodzę otworzyć. Na moje pytanie czemu akcja jest prowadzona tak agresywnie, zważywszy że nie utrudniam czynności i nie stanowię zagrożenia, funkcjonariusz mi otwarcie powiedział, że oni też woleliby tego tak nie robić, ale otrzymali z góry takie polecenia na odprawie która odbyła się w przeddzień".

„Tam traktowano mnie dość brutalnie – napisała, relacjonując pobyt na policyjnej izbie zatrzymań. – Zabrano wszystkie moje rzeczy – nawet sweter – choć było zimno [był koniec marca –red.]. Podczas korzystania z toalety byłam nadzorowana przez funkcjonariuszy mężczyzn przez okienko w drzwiach. Niektórzy wprost patrzyli na mnie jak załatwiam swoje potrzeby fizjologiczne. Podobnie, gdy myłam się pod prysznicem. Było to upokarzające” – czytamy w liście. Czasem też, jak pisze Urszula D., opóźniano wypuszczenie jej do toalety, choć kobieta ma chory pęcherz.

„Gdy zrobiło mi się niedobrze i poprosiłam o wyjście z celi do toalety żeby zwymiotować, policjant odpowiedział: «teraz nie możesz, wal na podłogę»"

„W areszcie dowiedziałam się, że prokurator zarządził moją całkowitą izolację, co oznacza że jestem sama w celi monitorowanej kamerami, nawet w toalecie […] Przez pierwszy miesiąc oznaczało to dla mnie brak odzieży, majtek, biustonoszy, ciepłej zmiany ubrań - ponieważ talon na paczkę z ubraniami, który wysłałam do domu, prawie miesiąc leżał w prokuraturze. Został przekazany rodzinie dopiero po interwencji adwokata. Prokurator odmówił mi kontaktu telefonicznego z dzieckiem i z mężem. Brak kontaktu i wieści od rodziny jest najtrudniejszy do zniesienia” - opisuje kobieta.

"Talon na paczkę z ubraniami, który wysłałam do domu, prawie miesiąc leżał w prokuraturze. Został przekazany rodzinie dopiero po interwencji adwokata. Prokurator odmówił mi kontaktu telefonicznego z dzieckiem i z mężem. Brak kontaktu i wieści od rodziny jest najtrudniejszy do zniesienia..." - relacjonuje p. Urszula.

"Żeby dodatkowo mnie zastraszyć zajęto hipotekę mojego domu i mieszkania. Rzekomo na poczet grzywny. Nie znajduję też sprawiedliwości w sądach, ponieważ zarówno zażalenie jak i przedłużenie aresztu odbyły się z <>, to znaczy na posiedzeniu sąd nawet nie uzasadnił swoich decyzji" 

 "nie ma wątpliwości, że jej sytuacja może w obecnym układzie zmienić się tylko wówczas, gdy obciąży zeznaniami moich byłych przełożonych, a żadna merytoryczna argumentacja nie wchodzi w grę"  – napisała pani Urszula.

Opisane praktyki spełniają znamiona definicji tortur i przypominają najgorsze UBeckie wzorce z czasów PRL. Nie mają przy tym żadnego usprawiedliwienia. Sprawa dotyczy kwestii gospodarczej, prokuratura już zabezpieczyła dokumenty w sprawie. Nie ma zatem żadnych przesłanek do przetrzymywania w areszcie zarówno księdza Olszewskiego jak i ww. urzędniczek na tym etapie postępowania. Przecież Dopóty osoby nie zostały prawomocnie skazane, domniemywa się ich niewinności (a zatem nie powinny siedzieć w areszcie). A tymczasem nie tylko jest przetrzymywania w areszcie, ale następuje próba ich psychicznego złamania.

https://zyciestolicy.com.pl/73468-list-ksiedza-michala-olszewskiego/